TUR Wrocław pierwszym sprawdzianem SPARTY!
08/05/2017Kolejny sprawdzian!
08/12/2017Zaczęło się. Pierwszy sparing za nami. Przygotowania do sezonu wkraczają na właściwy tor. Niekompletny skład nie stanowił problemu, a na nowego napastnika wyrasta Mazij – tym razem Miłosz.
Sparing rozegrany 6 sierpnia był tym pierwszym, w którym drużyna wraca po kilkutygodniowej przerwie. W naszym wypadku, niestety wielu zawodników nie wróciło tamtego dnia. Spore braki kadrowe zaowocowały tym, że rozpoczynaliśmy mecz w 11 – bez żadnej dostępnej zmiany.
Słońce dawało się we znaki, od samej rozgrzewki. Goście z Wrocławia odbywali przedmeczową odprawę, kiedy my w spokoju rozciągliwy mięśnie. Był to już kolejny sparing TURA Wrocław, więc chłopaki byli w gazie – o czym przekonaliśmy się od początku spotkania.
W pierwszych minutach meczu, piłkarze SPARTY bardziej oswajali się z piłką wymieniając między sobą wiele podań. Jednak przerwa w piłce robiła swoje i pojawiało się sporo niedokładnych podań, z których często korzystali goście. Z ich strony widać było świetne zgranie, szybkie odgrywanie piłki i częste znajdowanie się w dogodnej sytuacji do strzału. Tutaj już jednak było gorzej. Zawodnicy Będkowa, znakomicie grali w obronie, blokując piłkę, wybijając na rzuty rożne (których było sporo) lub zmuszając przeciwnika do błędu.
Właściwie po 20 minutach gry powinno być co najmniej 2:0 dla gości z Wrocławia. jednak obie 100% sytuacje wybronił Wojciechowski. Jednak w końcu TUR dopiął swego i po pięknej wymianie podań zdobył bramkę. Po akcji lewą stroną boiska, wrzutki nie zdołał zablokować Szafranski. Piłka w środku pola została przedłużona do napastnika z numerem 19 który nie dał szans bramkarzowi SPARTY.
Przez większą część 1 połowy Będków się bronił. Nasi piłkarze nie mieli wiele okazji, jednak ok. 35 minuty wywalczyli rzut rożny. którego na pierwszego gola w tym meczu zamienił Miłosz Mazij.
Obraz gry do końca połowy nie zmienił się – piłkarze TURA nacierali, a SPARTA się broniła.
Po zmianie stron zaczęło się od szybko straconej bramki na 1:2 i kolejnej samobójczej na 1:3. Jednak na to trafienie, znakomitym strzałem odpowiedział Kacper Kundera, który swój rajd środkiem pola zakończył strzałem z za szesnastki, nie dając szans bramkarzowi gości.
Kolejne minuty to była już wymiana ciosów i gra błędów. Piłkarze TURA rozgrywali piłkę szeroko, bokami, dorzucając ją w okolice linii szesnastki, a SPARTA gryzła kontratakami – aż zaczęło brakować sił. Obrona słabła – ale po obu stronach. Gola na 2:4 strzlił napastnik pozostawiony w kryciu. Będków odgryzł się 3:4 wchodząc prawie do bramki wrocławian. kolejna bramka wpadła dla gości po zbyt słabym zagraniu do bramkarza, przez co piłkę przejął napastnik, który w sytuacji sam na sam, zdobył bramkę na 5:3. Nie będąc dłużnym, M. Mazji po raz kolejny wpakował piłkę do siatki na 4:5.
Zachęceni tymi golami pomocnicy zaczęli co raz częściej zapędzać się pod bramkę gości – na bohatera po raz kolejny wyszedł Mazji, który po zagraniu piłki do bramkarza, od razu do niego doskoczył, zmuszając do błędu. Piłka trafiła pod jego nogi, dzieki czemu nie miał problemow ze zdobyciem bramki na 5:5. Radość nie trwała jednak długo – kolejną bramką odpowiedział TUR wychodząc na prowadzenie 5:6, niestety ponownie samobójczą i ponownie piłka odbiła się rykoszetem od Piotra Fiedziuka całkowicie zmylając bramkarza Będkowa.
Jak się okazało, Miłosz miał tzw. “dzień konia” i zdołał wbić jeszcze jedną bramkę na 6:6 i kiedy wszyscy myśleli, takim wynikiem zakończy sie ten mecz, napastnicy z Wrocławia, ponownie dali o sobie znać wbijając bramkę na 6:7.
Cały mecz na pewno oglądało się ciekawie – choćby ze względu na ilość bramek. Nas na pewno cieszy imponująca forma strzelecka Miłosza Mazija. Mamy nadzieje , że utrzyma ją przez cały sezon.